ja nowiutenka tu, wiec nie znam jeszcze wszystkich niepieluchowych mam. a chcialabym sie dowiedziec, ktora z was zaczyna/la z takim malenstwem i jak to wszystko wyglada/lo.
ja o ec dowiedzialam sie od naszej poloznej, ktora nas odwiedza. juz wczesniej zaczelysmy z tetrami i pieluszkami z bio-bawelny. teraz od kilku dni probujemy "lapac" siuski i kupki. najpierw probowalymy z Ala nad kibelkiem ale stracha mialam, bo zdawalo mi sie, ze sie to moje malenstwo mi zaraz z rak wyslizgnie. wiec zaadaptowalysmy miseczke do robienia nalesnikow na pierwszy niby-nocnik. kilka dni bylo rewelacyjnie - powiedzmy ze stosunek sukcesow do "niesukcesow" (unikam slowa: porazki) byl taki powiedzmy 7:3, czyli naprawde dobry!
super okazaly sie np. noce, (wbrew moim wczesniejszym obawom) gdzie Ala przesypiala cala noc na suchutkim wkladzie przy 3 wysadzeniach.
dzis mamy jakis dzien kryzysowy. stad wlasnie moja obecnosc tutaj. bo ilekroc wysadzam malenstwo, to drze sie wnieboglosy. wczesniej zaczynala skrzeczec, jak bylo juz po wszystkim, i to co mialo sie znalezc w misce, juz tam sie znalazlo. byl to taki powiedzmy sygnal, ze juz robota skonczona. dzis natomiast Ala wrzeszczy okrutnie, zanim jeszcze cos zrobi i najczesciej nie pozniej niz 15 sekund po tym, jak sie porzadnie usadowimy nad miseczka. nie rozumiem dlaczego...
zobacze, jak to jutro bedzie wygladalo. dzis w kazdym razie, jakos mnie optymizm poprzednich dni opuscil...